Obudziła się z wrzaskiem. Pojedyncze kosmyki włosów kleiły jej się do zalanego potem czoła. Zapaliła lampkę nocną, aby upewnić się czy nadal znajduję się w swoim dormitorium. Wydała z siebie niemy krzyk, gdy zauważyła nad swoim łóżkiem Rose i Lilly.
- Coś się stało? - spytały równocześnie.
- Nie, nic. Miałam tylko zły sen. -wydukała, przykładając rękę do gorącego czoła.
- Chyba mam gorączkę. - oznajmiła po chwili.
- Zaraz zabierzemy Cię do pani Pomfrey - powiedziała Rose i pobiegła do pokoju obok. Nagle w drzwiach pojawili się Teddy Lupin i James Potter, zawołani przez kuzynkę.
- Co się stało? - spytał metamorfomag ziewając i przecierając oczy.
- Pomóżcie nam ją zanieść do Skrzydła Szpitalnego - poinformowała ich Lilly. Chłopcy podeszli do łóżka Erici, wzięli ją na ręce i zanieśli do pielęgniarki. Zapowiadała się długa noc.
************************************************************************
Trójka mężczyzn siedziała w gabinecie dyrektorki. Dwoje z nich rozmawiało z portretem Albusa Dumbledore'a. Jeden wpatrywał się tępo w drzwi, przez które po chwili wszedł Severus Snape.
- Czego dotyczyć ma owe spotkanie? - spytał, nalewając sobie do złotego kielicha miodu pitnego.
- Kingsley wariuje na starość - odezwał się Ron, wzdychając ciężko.
- Konkrety Weasley - warknął nauczyciel eliksirów, zirytowany zachowaniem aurora.
- Właśnie idą, te twoje konkrety - po raz pierwszy odezwał się były Ślizgon, zeskakując z biurka dyrektorki, na którym siedział.
- Jak mogła się Pani na to zgodzić?! - usłyszeli rozwścieczony głos Hermiony.
- Jak ona zrobi coś moim córkom to nie ręczę za siebie - oznajmiła niska blondynka, wchodząc do gabinetu. Minerwa Mcgonagall milczała. Weszła do pomieszczenia i westchnęła, zabierając Severusowi Snape'owi kielich z piciem i upijając łyka. Oburzony profesor zmroził ją wzrokiem. Kobieta oddała mu przedmiot, a on skrzywił się.
- Wytłumaczy mi ktoś o co tu chodzi? - spytał lekko poirytowany.
- Severusie, ostatnio o istotnych rzeczach, dowiadujesz się jako ostatni - zaśmiał się staruszek na obrazie.
- Dolores Umbridge - powiedział Chłopiec-Który-Przeżył. Mistrz Eliksirów odruchowo wypuśćił kielich z ręki, który upadł na kamienną podłogę z hukiem.
- Czy aurorzy pozwolą byłemu śmierciożercy użyć na tej różowej landrynie, pewnego zaklęcia niewybaczalnego? - spytał, schylając się po kielich.
- Przykro mi profesorze, ale nie - odpowiedziała srogo była Gryfonka.
- Nie mogę podważać decyzji Ministerstwa - odezwała się dyrektorka, siadając przy biurku.
- Mówicie, że Kingsley ją wysłał. Jesteście aurorami, a nie wzięliście pod uwagę jeszcze jednej możliwości. - oznajmił Tomlinson, chodząc w kółko.
- W takim razie, oświeć nas - zironizował Ron Weasley.
- Imperio - odpowiedział, wzruszając rękoma.
- Tomlinson, jesteś genialny, ale kto mógłby? - zastanawiał się głośno szef aurorów.
- Ostatnio powtórzyły się ucieczki z Azkabanu - westchnęła dyrektorka.
- Amycus Carrow - odczytywał z listy, zamieszczonej w najnowszym numerze ,,Proroka Codziennego" Mistrz Eliksirów.
- Nie zrobi nic bez Alecto - odpowiedział były śmierciożerca.
- Yaxley - wyczytał profesor.
- Podupadł na zdrowiu, nie wślizgnie się do Ministerstwa, a tym bardziej do biura Ministra.
- Rudolf Lestrange - powiedział Potter, zerkając na gazetę.
- Muchy by nie skrzywdził. Bellatrix wywołuje u niego taką presję - wyjaśnił profesor uczący eliksirów.
- Karkarow - zaśmiał się po cichu Nietoperz, czytając nazwisko byłego kolegi po fachu.
- To nie on - odchrząknął mężczyzna, stojący w drzwiach. Wszyscy zwrócili wzrok w jego stronę. Czarodziej ubrany był w brązową marynarkę, lekko poniszczoną, opierał się na drewnianej lasce. Jego szklane oko błądziło po pomieszczeniu i rozglądało się na około.
- Moody! - równo krzyknęła była Złota Trójca.
- Alastorze! - skarciła starszego aurora, zdegustowana jego nagłym i nie zapowiedzianym przybyciem dyrektorka.
- Minerwo, mam dwie wiadomości. Pierwsza! Znalazłem Ci nauczycielkę mugoloznastwa. - oznajmił, wpuszczając do środka kobietę
o krępej sylwetce i związanych w koka, mysich włosach. Uśmiechnęła się ona serdecznie i stanęła pomiędzy Mistrzem Eliksirów i profesorem uczącym Obrony Przed Czarną Magią.
- Kim jesteś i co zrobiłaś z Alecto Carrow?! - spytał zaskoczony Louis, przyglądając się jej.
- Liczyłam na milsze powitanie - skomentowała urażona.
- Więc, jak tam w Azkabanie? Słyszałem, że miałaś wspólną celę z ciocią Bellą. Co u niej?
- Też się cieszę, że cię widzę - zironizowała.
- O życiu osobistym tej psychopatki pogadacie sobie kiedy indziej. Zajmijmy się sprawą równie okrutnej kobiety. Wpadłem na pomysł wprowadzenia drugiego członka Rady Nadzorczej. Zorganizowalibyśmy konkurs, a uczniowie oddawali by głosy. - wtrącił się Szalonooki.
- Biorę każdego, tylko nie ją - wycedziła Hermiona, wyrywając mężowi z rąk ,, Proroka Codziennego"
- Wszystko zależy od uczniów, panno Granger - właścicielka nazwiska momentalnie uniosła głowę.
**********************************************
Albus Potter schodził z siódmego piętra po wielkich schodach. Rozglądał się w poszukiwaniu swojego przyjaciela. Był już w męskiej toalecie i własnym dormitorium. Postanowił zajrzeć do biblioteki. Scorpius siedział przy jednym ze stołów i szukał czegoś w opasłej książce.
- Miałeś być w toalecie! - krzyknął Albus, wchodząc do pomieszczenia.
- Zamknij się bo wygoni nas pani Pince - odpowiedział mu przyjaciel. Brunet tylko wzruszył ramionami. Rzucił na stół podręcznik i usiadł na wolnym krześle.
- Drugi dzień, a ty już w bibliotece siedzisz - zaśmiał się brunet.
- Pamiętasz esej zadany na wakacje przez profesora Binnsa? - spytał Malfoy, unosząc do góry jedną brew. Chłopak siedzący na przeciwko pokręcił przecząco głową.
- No właśnie - dodał blondyn, maczając pióro w kałamarzu.
- Historie Magii mamy z Gryfonami. Więc spiszę od Rose - uśmiechnął się.
- Po pierwsze. Nie zaczyna się zdania od "więc". Po drugie. Nie zamierzam spisywać od Weasley, ani od nikogo innego. Po trzecie. Zależy mi na ocenach, na które zapracowałem sam. - pouczył przyjaciela Scorpius. Albus już otwierał buzię, aby coś powiedzieć, jednak blondyn wskazał mu ręką, żeby się nie odzywał.
- I nie będę za Ciebie pisał esejów - dodał, srogo patrząc na towarzysza. Potter zrobił minę małego, niewinnego szczeniaczka. Malfoy pozostawał nieugięty.
- Przecież ja tego nie nadrobię! - wykrzyknął w akcie desperacji i udał szloch. Scorpius zignorował go. Wyprostował kartkę pergaminu i zaczął przepisywać poszczególne zdania z książki. Nastała niezręczna cisza. Młody Potter nienawidził takich sytuacji. Odgłos pióra bazgrolącego coś po pergaminie, bo inaczej tego w owej chwili nazwać się nie dało, irytował bruneta.
- Znalazłem Pokój Życzeń - powiedział po chwili.
- Ta, a ja mam na lewym przedramieniu Mroczny Znak, namalowany flamastrem - odpowiedział blondyn, nie odrywając wzroku od pergaminu.
- No naprawdę, stamtąd jest ten podręcznik - oburzony Albus chwycił książkę od eliksirów i rzucił ją na kartkę z wypocinami przyjaciela.
- Pogięło cię?! - wrzasnął blondyn, pocierając obolały nos, w który dostał rogiem od podręcznika.
- Napiszesz to później, są ważniejsze sprawy - warknął Albus, zwijając pergamin Scorpiusa i chowając do kieszeni.
- Nie wymachuj mi tu książką od eliksirów Potter, bo pomyślę, że chcesz, abym pomógł
Weasley - zironizował Malfoy, otwierając ją.
- A chcesz? - spytał właściciel nazwiska, poruszając śmiesznie brwiami.
- Wolałbym pocałować dementora, niż dawać jej korki z eliksirów - odpowiedział chłopak.
- Książę Półkrwi. Kto nadał by sobie takie przezwisko? - spytał zaintrygowany Potter, czytając podpis na pierwszej stronie.
- Nie dość, że książę to jeszcze półkrwi - mruknął pod nosem Scorpius. Albus zaśmiał się cicho.
- Podejrzewam o to twojego ojca. W końcu to wielki Harry Potter - zironizował Malfoy, patrząc na przyjaciela, który zmarszczył brwi.
- Ten wielki Harry Potter uratował ci w pociągu życie, a poza tym mojemu ojcu woda sodowa nie uderzyła do głowy - odpowiedział spokojnie.
- Mówisz, że znalazłeś go po tym, jak sobie poszedłem? - spytali po chwili blondyn, na co brunet pokiwał głową i oddał mu pergamin.
- Przynoszę pecha - stwierdził Scoprius, bawiąc się piórem.
- Nie może być aż tak źle - próbował pocieszyć go Albus.
- Uwierz mi, jestem pechowcem - powiedział Malfoy. Wziął kartkę z pracą domową i potrzebną księgę. Wstał, wsunął krzesło do stołu i wyszedł z biblioteki, pozostawiając młodego Pottera, szukającego argumentów, które mogłyby przekonać Scorpiusa do innego myślenia o sobie.
***********************************************
Witajcie kochani!
Oto długo wyczekiwana 6 :).
Kiedy następny rozdział? Tego nie wiem, gdyż za tydzień (1-2 czerwca) mam wycieczkę klasową do Krakowa. Podobno będzie wifi, ale nie mam pojęcia czy się z nim wyrobie.
Mam nadzieję, że przypadł wam do gustu :)
Czytasz - komentujesz
Pozdrawiam,
Ruby Vine
Po pierwsze - dziękuję Ci kochana z całego serca za komentarz u mnie! :)) :** Przybiegłam do Ciebie "w podkokach"! :D ^^
OdpowiedzUsuńOj, biedna Erica, mam nadzieję, że wydobrzeje! W końcu jej przyjaciele to najlepsza opieka medyczna! :D
Oby Dolores prędko zniknęła! Żygam tęczą jak sobie o niej pomyślę! :(( Nie wiem jak, ale najlepiej niech ją ziemia pochłonie! :D
Haha Scorpius taki święty i zarozumiały! :D Nie będzie odpisywał zadania, też mi coś! :D ^^ Nie zdziwiłam się, jak posądził Harry'ego, że jest właścicielem tej książki. To było do przewidzenia! ;)) Mimo wszystko podoba mi się ich przyjaźń! Jest taka na przekór relacją ich ojców! :D *.*
Świetny rozdzialik, znowu pozostawił mnie nienasyconą! :D ^^ Życzę Ci kochana mnóstwa weny i udanej wycieczki! :**
Ps - miło, że przyjeżdaż do "mojego" Krakowa! :D ^^
Ściskam! ♥
Może się spotkamy? :)
UsuńDruga? Druga? Obyyy...
OdpowiedzUsuńWidzę, że pojawił się Moody.
Uwielbiam tego świrniętego staruszka xD Jemu to nikt nie dorówna, choćby chciał.
Uuu czuję, że polubię Scorpiusa :P
Jestem ciekawa co dalej więc pisz szybko ;)
Chciałabym, ale nauka :(
UsuńTytuł rozdziału skojarzył mi się z Remusem.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem czemu Scorpius tak sądzi.
Wiedziałam, ze to książka Snape'a.
Remus był poniekąd pechowcem.
UsuńRozdział Super!!!!
OdpowiedzUsuńŻyczę, aby wycieczka do Krakowa się udała.
Przyznam, że wkroczenie Moody'ego dość mile mnie zaskoczyło. Hermiona w swoim żywiole. Scorpius pechowcem, nie wierzę...
Pozdrawiam i życzę multum weny!!!
Zapraszam na mojego bloga:
http://nowagrygonka.blogspot.com/
Dziekuje i tak, Sciorpius jest pechowcem. Na reklamy jest zakładka SPAMOWNIK.
UsuńZostałaś nominowana do Liebster Award, szczegóły znajdziesz tutaj ---> http://i-know-you-wanna-be-loved.blogspot.com/p/libsten.html
OdpowiedzUsuńSpam
UsuńNadrobiłam wszystko!
OdpowiedzUsuńAkcja się rozkręca :D
A mój ulubiony fragment: "- Wolałbym pocałować dementora, niż dawać jej korki z eliksirów - odpowiedział chłopak." - Kocham cięte riposty!
Rozdział bardzo mi się podobał!
Życzę weny i pozdrawiam! Mania :*
Dziękuje za miłe słowa:)
UsuńRuby Vine
Zapraszam do zapisywania się!
OdpowiedzUsuńREJESTR BLOGÓW: KATALOG S.
http://skatalog.blogspot.com/
do tego typu reklam stworzona jest zakładka SPAMOWNIK
UsuńRozdział jest świetny, a szczególnie ta kłótnia kto to zrobił. Mam nadzieję, że Erice nic nie będzie. Pozdrawiam - A
OdpowiedzUsuńErice nic nie będzie :)
UsuńRuby
Jak ja uwielbiam Pottera, a Ty przedstawiasz go w świetnej odsłonie! Niecierpliwie czekam na następne opowiadanie, a tym czasem zapraszam do siebie i pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuńhttp://ruby-wine.blogspot.com/
dziękuje :)
Usuń